sobota, 1 października 2011

Kolie cz. 4

Ostatnia - chwilowo - odsłona plecionych naszyjników, tym razem dla odmiany nowe wzory :)

Skromny, gęsto tkany, w typie krywulki - wystraszył mnie, bo kiedy go skończyłam, nie dał się ułożyć w płaskie kółko, co na ogół oznacza fatalne układanie się na szyi. Ale przymierzyłam na siebie, na ekspozytor, jeszcze raz na siebie i było dobrze. Kilka dni później jeszcze raz spróbowałam go ułożyć na płasko - i się udało. Magia, normalnie. Wzór jest fajny, na pewno będę powtarzać, niekoniecznie w tak monochromatycznej wersji.









I bardziej skomplikowana, siateczkowa plecionka. Cieniowana, bo lubię cieniowanie, chociaż niekoniecznie w tej gamie kolorów. Też był początkowy problem z układaniem, ale przeciągnęłam dodatkową nitkę przez górną partię naszyjnika i leży świetnie, za to nie ma możliwości ułożenia go na płasko w linii prostej - w sumie po co? ;) Kolorystyka jest dość kulinarna: kawa, karmel, miód i lód. Do tego wzoru też na pewno wrócę, marzy mi się cieniowanie od żółci do ciemnej czerwieni. A może nie będzie cieniowania, tylko jeden kolor z akcentami? jeszcze nie wiem :)



2 komentarze: